sobota, 19 października 2013

|105|. STEFANO: „Zawiódł się na sobie… Zawiódł Elenę…”

Dysząc ciężko, oparł się o jedno z wielkich drzew. Był pewien, że przebiegł już kilkanaście kilometrów. To zawsze mu pomagało, łagodziło stres, pozwalało ochłonąć. Próbował wyrównać oddech wpatrując się w roztrzaskujące się o brzeg fale. Kiedyś często oglądał ten widok ale teraz nie mógł sobie na to pozwolić. Po kilkunastu minutach usiadł na piasku, opierając się plecami o pień. Dopiero teraz przypomniał sobie, że kiedy biegł, wydawało mu się, że jego telefon dzwonił. Wyciągnął go z kieszeni i zamarł... Wiadomość była od Eleny. Nie miał wystarczająco odwagi, by ją przeczytać. Bał się? Najwidoczniej.
Znów zerknął na fale, przypominając sobie o dziewczynie. Wrócił myślami do Jej smutnej twarzy, a kiedy wychodził patrzyła na niego z przerażeniem w oczach. Zapewne później płakała. To on doprowadził Ją do tego stanu… To przez niego była smutna… Jak mógł do tego doprowadzić? Obiecał sobie, że nigdy więcej na Jej pięknej twarzy nie pojawią się łzy spowodowane jakimkolwiek jego słowem czy czynem. Zawiódł się na sobie… Zawiódł Elenę…
Pochylił głowę, pozwalając kilku łzom spaść na piasek. Czy zawsze musiał popełnić jakiś błąd? Czy nie mogło być, w końcu, w porządku? Zerknął na prawą dłoń i zmarszczył brwi, coś było nie tak. Brakowało obrączki… tego co najbardziej łączyło go z brunetką, co przypominało o najpiękniejszych wspólnych chwilach. Co oznaczało, że już na zawsze należą tylko do siebie nawzajem. A on… Swoją zostawił w salonie… Zostawił… Wiedział, że kiedy dziewczyna ją znajdzie dopowie do tego najbardziej prawdopodobną historię. To go przeraziło. Bo przecież wcale nie chciał jej zostawiać. Znowu zachował się jak idiota… Znowu zawiódł, zrobił coś nie tak. Czy Elena kiedykolwiek mu to wybaczy? Stefano wiedział, że sam sobie nie będzie w stanie. Zbyt wiele zła spowodował swoim zachowaniem. Nigdy tego nie zapomni, nigdy nie wybaczy sobie tych błędów. Czy Ona będzie chciała z nim jeszcze rozmawiać? Czy go choćby wysłucha? Wiedział, że nie zasłużył sobie nawet na to. Powinna go teraz zostawić… o ile już tego nie zrobiła. Wszystko zepsuł…
Siedział jeszcze kilka godzin rozpamiętując każdą chwilę, często ocierał łzy, rzucał patykami w stronę morza, ale nic nie pomagało. W końcu przypomniał sobie o telefonie, który leżał obok niego. Dłuższą chwilę obracał go w dłoniach, zbierając się na odwagę. A jeśli napisała, że już go nie chce?
- To wtedy będziesz się tym martwił – warknął sam do siebie, odczytał wiadomość i uśmiechnął się blado. Nadal go kochała… pomimo tego wszystkiego co zrobił. Powinien ją przeprosić i błagać o wybaczenie. Bo też Ją kochał, nawet bardziej niż mu się wydawało.
Stefano wstał i najszybciej jak potrafił biegł do domu. W gęstym lesie skręcił i zatrzymał się na niewielkiej polanie, zerwał na niej kilka najpiękniejszych kwiatów, związał je źdźbłami długiej trawy i pobiegł dalej. Najciszej jak potrafił wszedł do mieszkania. Odetchnął z ulgą, widząc Elenę leżącą na sofie. Nerwowo zerknął na stolik, jego obrączka nadal tam leżała, przesunięta o kilka milimetrów. Ostrożnie zabrał ją i wsunął na palec. Patrzył na śpiącą dziewczynę, Jej zamknięte oczy, zaschnięte łzy, zaciśnięte dłonie… Niespokojnie poruszyła się przez sen, jakby odruchowo chcąc złapać chłopaka za rękę. Otwarła przestraszone oczy, popatrzyła na niego i otwarła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale zamknęła je podchodząc do niego. Stefano popatrzył w Jej piękne, niebieskie oczy zamglone od napływających łez.
- Przepraszam – wyszeptał padając przed Nią na kolana, pochylając głowę i wkładając w jej dłonie wiązankę stokrotek. – Tak bardzo Cię przepraszam… Zachowałem się jak głupek, najgorzej jak mogłem. Eleno, proszę, wybacz mi… Nie powinienem był tak mówić, nie powinienem wychodzić. Przepraszam…
Głos mu się załamał. Bał się na Nią spojrzeć, jakkolwiek się poruszyć… Kolejne słowa ugrzęzły mu w gardle. Przełknął ślinę i powiedział:
- Nie chcę popełniać więcej błędów, nie chcę Cię stracić. Kocham Cię, Eleno… Przepraszam.
- Ciii…
Objęła go i łagodnie głaskała po głowie, dopóki się nie uspokoił. Stefano podniósł lekko głowę, kiedy odsunęła się, odłożyła stokrotki na stolik i uklęknęła obok niego. Poddał się, gdy przytrzymała jego twarz w dłoniach, popatrzyła w oczy, powiedziała:
- Nigdy więcej mi tak nie rób.

I pocałowała, przyciągając go do siebie.

7 komentarzy:

  1. Ech, chyba trochę za szybko mu wybaczyła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma te same tendencje do wybaczania co ja. Zbyt szybko wybacza.
      A w sumie jak by nie patrzeć bardzo go kocha... i Stefano jest jedyną osobą, którą ma.

      Usuń
    2. Jak dla mnie, mogła mu wybaczyć, ale należało mu się najpierw porządnie w pysk dostać, że sobie tak zniknął,

      Usuń
    3. Ona jest zbyt dobra, wiesz? Zbyt bardzo jej zależało, żeby wrócił.

      Usuń
  2. Wiem, wiem. (: Co nie zmienia faktu, że fatalnie się zachował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że oboje jednak nabroili.
      A swoją drogą, rozdziały Eleny to komentarze do mojego życia.

      Usuń