Wpatrywała
się w pustkę za oknem intensywnie rozmyślając. Gdzieś w oddali widać było
poruszające się korony drzew… las. Elena odruchowo otworzyła okno i wychyliła
przez nie głowę. Odetchnęła świeżym powietrzem i zmarszczyła brwi. Doskonale
słyszała poruszające się kilka przecznic dalej samochody, muzykę puszczaną w
jednym z okolicznych klubów i rozmawiających piętro niżej ludzi. Ale tym co tak
bardzo ją zaniepokoiło nie był krzyczący mężczyzna ani klakson samochodu…
Choćby starała się najbardziej jak potrafiła nie mogła usłyszeć szumu morza,
które kiedyś witało ją co rano i żegnało co noc dźwiękiem fal odbijających się
od brzegu. Brakowało jej specyficznego powietrza, którym oddychała przez tak
długi czas. Z westchnieniem zamknęła okno i odwróciła się w stronę
przyglądającego jej się ze zmartwieniem chłopaka.
-
Stefano… - westchnęła, opierając się o parapet.
-
Wiem. Mnie też brakuje tego wszystkiego.
W
ułamku sekundy znalazł się przy niej, objął ją i mocno przytulił. Dziewczyna
otarła łzy, napływające do oczu. Spojrzała na Niego błagalnie, miała nadzieję,
że zrozumie… Nie mogła go o to prosić, brakowało jej odwagi.
-
Jesteś pewna, że chcesz? – w odpowiedzi przytaknęła tylko głową, choć może
wyrwało jej się ciche „mhm”.
Brunet
podał jej kurtkę, sam zarzucając płaszcz na ramiona. Szybko zbiegli po schodach
i w milczeniu wsiedli do czarnego samochodu. Elena, trzymając rękę ukochanego
co chwila zerkała za okno. Nie mieszkali już tak blisko morza i, nieco dalej
niż przypuszczała, od zrujnowanego domu. Drgnęła rozpoznając okolicę, chłopak
mocniej ścisnął jej rękę. Kilka minut później zatrzymali się na pozostałym
skrawku podjazdu. To co dziewczyna zobaczyła wychodząc wprawiło ją w
osłupienie. Ruiny budynku zapamiętała zupełnie inaczej uciekając przed
płomieniami. Teraz były uprzątnięte, pozostawiono tylko wyższe ściany,
niewielkie stosy gruzu i kostki, starannie ułożone obok starego podjazdu. Dom
sprawiał wrażenie dużo większego niż był w rzeczywistości, strasznego i
mrocznego. Elena niepewnie zrobiła krok naprzód, ściskając rękę Stefano. Bała
się. Chodząc wśród gołych ścian przypominała sobie wiele rzeczy, których
wolałaby nie pamiętać. Co raz to nowe łzy spływały jej po policzkach, nawet
ocieranie ich rękawem nic nie dawało.
Dziewczyna
pamiętała jak wiele tutaj przeżyła. Te piękne, niesamowite momenty i wiele
złych chwil. Przypomniała sobie ludzi z którymi tutaj mieszkała… Tinę,
Caroline, Micka, Meredith, Kaya i Williama, który wprowadził się do nich na
kilka dni przed wybuchem i dwa maleństwa jej przyjaciółki Jacka i Charlotte.
Dzieci, które nawet nie zdążyły dorosnąć, poznać świata, który może choć z nimi
nie obszedł by się w tak okropny sposób. Brunetka odwróciła wzrok od ścian,
spoglądając w miejsce, gdzie kiedyś znajdowały się drzwi, a za nimi niewielki
taras. Patrzyła na morze, za którym tak tęskniła. Odruchowo poszła w tamto
miejsce, wybiegła na piasek, gdzieś po drodze gubiąc buty. Odetchnęła z ulgą
czując lodowatą wodę obmywającą jej stopy. Stefano stanął tuż na nią, opierając
brodę na jej ramieniu i obejmując lekko. Zręcznie wślizgnęła swoje palce między
Jego i uśmiechnęła się blado.
-
Dziękuję, że przeżyłeś – szepnęła.
-
Ja Tobie też, Elenko. Nawet bardziej, niż możesz sobie wyobrazić – delikatnie
pocałował jej szyję. – Za wszelką cenę staram się nie wracać do tamtych
wspomnień.
Milczeli
dłuższą chwilę. Elena rozkoszowała się poczuciem bezpieczeństwa, jakie teraz
czuła. Pomimo tego, że była w miejscu gdzie przeżyła jeden z najgorszych
koszmarów swojego życia, wiedziała, że nic jej się nie stanie. Był z nią ktoś,
komu ufała, kto sprawiał, że była bezpieczna. Westchnęła cicho, patrząc przed
siebie.
-
Zostańmy tutaj na zawsze… - poprosiła. Czuła jak chłopak uśmiecha się nad jej
ramieniem, podniósł lekko głowę i zapytał:
-
Naprawdę tego chcesz?
-
Mhm, - odpowiedziała zerkając na niego. Ten uśmiech coś znaczył, choć nie
potrafiła jeszcze odgadnąć co.
Nie jestem pewny, czy to dobra decyzja wracać do tego miejsca.
OdpowiedzUsuńZa bardzo tęsknią.
UsuńTęsknota tęsknotą, ale żeby ich tam wspomnienia nie za bardzo przytłoczyły.
UsuńDają radę.
UsuńCzego to oni nie przeszli już? ;p
(:
UsuńTsunami chyba (żart) (:
: )
UsuńZawsze jeszcze może być tsunami ;p
(:
Usuń