Beznamiętnie
wpatrywała się w szybę, pokrytą mnóstwem kropel natarczywie padającego deszczu.
Po jej policzkach również sunęły krople… gorzkich, słonych łez. Stała sama,
niepotrzebna, zapewne niechciana, porzucona. Zmęczona oparła czoło o chłodną
szybę, zimną, jak Jego palce kiedy… gwałtownie uderzyła otwartą dłonią o szybę.
Nie teraz. Nie myśl, nie myśl, nie myśl,
nie myśl, nie myśl… - powtarzała w głowie jak mantrę. Mogła się spodziewać,
że to i tak nic nie da. Mogła to przewidzieć. Wszystko powinna przewidywać, nie
tylko swoje zachowania, Jego również. Kiedy tego nie robiła… Czy było coś
gorszego niż to uczucie, które właśnie zżerało ją od środka? Niszczyło, deptało,
zgniatało… I dlaczego ciągle zapominała…? O wszystkim, o czym powinna pamiętać.
O tym, co On do niej mówił, o tym, co sama mówiła, co robiła, o czym myślała… A
później wszystko szło nie tak. Czemu miała pretensje, skoro to ona była winna?
Odrzuciła brązowe loki na plecy i pozwoliła łzom spłynąć po policzkach i z cichym chlupnięciem spaść pomiędzy inne, rozlane na drewnianym parapecie. Odruchowo przesunęła wazon z zaschniętymi kwiatami, robiąc łzom więcej miejsca. A te, ani na chwilę nie przestawały płynąć.
Sama nie wiedziała czego chce. Zwinęła dłonie w pięści i uderzała nimi w wściekłością o własne nogi. Czego tak naprawdę chciała…?
Odrzuciła brązowe loki na plecy i pozwoliła łzom spłynąć po policzkach i z cichym chlupnięciem spaść pomiędzy inne, rozlane na drewnianym parapecie. Odruchowo przesunęła wazon z zaschniętymi kwiatami, robiąc łzom więcej miejsca. A te, ani na chwilę nie przestawały płynąć.
Sama nie wiedziała czego chce. Zwinęła dłonie w pięści i uderzała nimi w wściekłością o własne nogi. Czego tak naprawdę chciała…?