Pomieszczenie,
w którym się znajdowała było małe, puste, ze ścianami w blado-brzoskwiniowym
kolorze i drewnianą podłogą. Tuż nad jej głową, prze niewielkie okno wdzierały
się ostatnie promienie słońca. Półmrok… Półmrok otaczał Elenę, zwiniętą na
małym stołku. Przez chwilę dziewczyna oddychała ciężko wpatrując się w drzwi.
Zbyt bardzo nie chciała, by ktokolwiek jej przeszkadzał. W końcu oparła głowę o
kolana, podwinęła ręce pod piersi i przymknęła oczy. Pozwoliła, by brązowe, falowane
włosy opadły przed nią, całkowicie zasłaniając widok.
Nie znalazła się tutaj bez powodu. Własne myśli, zbyt szybko jej o tym przypomniały… Przybiegła tutaj, bo była wściekła, poirytowana i zła. Tak, kłótnia ze Stefano doprowadziła ją do tego stanu. W głowie analizowała każde jego słowo, każdą rzecz, jaką zrobił, wszystko co się wydarzyło… i od razu pojawiała się cięta riposta, przecinająca jej wspomnienia, usprawiedliwiająca każde słowo, które do niego wypowiedziała. To wszystko tak ją wkurzało!
Nie znalazła się tutaj bez powodu. Własne myśli, zbyt szybko jej o tym przypomniały… Przybiegła tutaj, bo była wściekła, poirytowana i zła. Tak, kłótnia ze Stefano doprowadziła ją do tego stanu. W głowie analizowała każde jego słowo, każdą rzecz, jaką zrobił, wszystko co się wydarzyło… i od razu pojawiała się cięta riposta, przecinająca jej wspomnienia, usprawiedliwiająca każde słowo, które do niego wypowiedziała. To wszystko tak ją wkurzało!