poniedziałek, 16 lutego 2015

|112|. ELENA: „Było tylko jedno wyjście, jedno, skuteczne, sprawdzone, prawdziwe.”

Pomieszczenie, w którym się znajdowała było małe, puste, ze ścianami w blado-brzoskwiniowym kolorze i drewnianą podłogą. Tuż nad jej głową, prze niewielkie okno wdzierały się ostatnie promienie słońca. Półmrok… Półmrok otaczał Elenę, zwiniętą na małym stołku. Przez chwilę dziewczyna oddychała ciężko wpatrując się w drzwi. Zbyt bardzo nie chciała, by ktokolwiek jej przeszkadzał. W końcu oparła głowę o kolana, podwinęła ręce pod piersi i przymknęła oczy. Pozwoliła, by brązowe, falowane włosy opadły przed nią, całkowicie zasłaniając widok.
Nie znalazła się tutaj bez powodu. Własne myśli, zbyt szybko jej o tym przypomniały… Przybiegła tutaj, bo była wściekła, poirytowana i zła. Tak, kłótnia ze Stefano doprowadziła ją do tego stanu. W głowie analizowała każde jego słowo, każdą rzecz, jaką zrobił, wszystko co się wydarzyło… i od razu pojawiała się cięta riposta, przecinająca jej wspomnienia, usprawiedliwiająca każde słowo, które do niego wypowiedziała. To wszystko tak ją wkurzało!