sobota, 28 września 2013

|102|. ELENA: „… była pewna, że nigdy nie zapomni tej chwili.”

Miejsce było tak niezwykłe, tak piękne, że Elena nie potrafiła nacieszyć nim swoich oczu. I była tak szczęśliwa… Spełniało się jedno z jej największych marzeń. Przed nią stał mężczyzna jej życia. Z niedbale ułożonymi włosami, ubrany w czarną koszulę i spodnie z podwiniętymi tuż nad ziemią nogawkami. Posłał jej najbardziej niesamowity uśmiech, a w Jego oczach widziała nieprzenikniony zachwyt i radość, z nutą pożądania. Przymknęła oczy jeszcze przez kilka sekund rozkoszując się tą chwilą. Niebo pełnie gwiazd, jej ulubiona pełnia księżyca, las, blask świec i mnóstwo stokrotek, leniwie łaskoczących jej bose stopy. Stefano mocniej ścisnął jej dłoń.
- Jesteś gotowa? – szepnął ledwo słyszalnie.
W odpowiedzi przytaknęła głową, wyciągając ku Niemu drugą dłoń. Przeszył ją przyjemny dreszcz, kiedy ich palce splotły się razem. Czuła jak jej serce gwałtownie przyspiesza, stres wzrasta, a oddech staje się coraz szybszy. Tak marzyła o tej chwili, wyobrażała ją sobie na miliardy sposobów, ale żadna nie mogła równać się z tą prawdziwą
.- Eleno, - wypowiedział dopiero pierwsze słowo, a brunetka już czuła, jak uginają się pod nią kolana, - niech gwiazdy z księżycem na czele, ten łagodny wiatr i wszystko co potrafisz dostrzec dookoła będą mi świadkami. Że przysięgam przez całą wieczność kochać Cię przynajmniej tak, jak teraz, jeśli nie mocniej. Każdego dnia obdarowywać Cię najpiękniejszą, najszczerszą i najczystszą miłością jaką tylko mogę Ci dać. Przysięgam być Ci całkowicie wiernym i oddanym w całej wieczności. Obiecuję dbać o Ciebie i troszczyć się jak o największy skarb. Już na zawsze pozostaniesz moją ukochaną, jedyną i prawdziwą, której w całości oddaję swoje serce i powierzam życie.
Patrzyła na Niego jak zaczarowana, uśmiechnęła się kolejny raz i odchrząknęła cicho, uświadamiając sobie, że nadeszła jej kolej.
- Stefano, niech każde stworzenie skryte w mroku, gwiazdy migoczące na niebie i otaczająca nas noc będą mi świadkami. Że przysięgam kochać Cię całą wieczność, bardziej z dnia na dzień. Dawać najczystszą, najbardziej niezwykłą i najznakomitszą miłość jaką tylko potrafię. Przysięgam być Ci w pełni oddaną , uległą i wierną przez wszystkie dni. Być Twoją na wyłączność. Przysięgam wytrwale trwać u Twego boku, troszczyć się o Ciebie. Bo już na zawsze pozostaniesz moim ukochanym, jedynym i prawdziwym, któremu w całości oddaję swoje serce i powierzam życie.
Lekko przekrzywiła głowę, rozkoszując się tą niezwykłą chwilą i Jego uśmiechem. Od kilku minut stali w ciszy, kiedy nagle tuż nad ich głowami przeleciała sowa, przysiadając na kamieniu i wpatrując się w ich zdziwione miny. Elena ukradkiem zerknęła na stojącego obok bruneta, był równie zdziwiony jak ona. Ptak schylił się, upuszczając dwie złote obrączki na wyciągniętą dłoń Stefano.
- Widać nie tylko my uważamy, że to dobry pomysł – powiedział, po czym znów odwrócił się w jej stronę i ujmując prawą dłoń spojrzał głęboko w oczy. Uwielbiała to spojrzenie, rozpływała się w nim… 
- Przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości, Eleno. By zawsze przypominała Ci o tej chwili i że jesteś tym, co najcenniejsze dla mnie.
Czuła jak chłodny metal powoli wsuwa się na jej palec. Stefano pochylił się i czule pocałował jej dłoń. Powstrzymywała łzy szczęścia, napływające jej do oczu. Zacisnęła dłoń na drugim pierścionku i powoli nabrała powietrza. Pozwoliła sobie jeszcze raz utonąć w spojrzeniu najpiękniejszego błękitu.
- Przyjmij tę obrączkę na znak mojej miłości, Stefano. Byś przez wieczność pamiętał tę chwilę i wiedział, że jesteś całym moim światem.
Powoli wsunęła złoty krążek na palec swojego ukochanego. Ścisnęła Jego rękę, przymykając oczy i pozwalając by łzy radości wypłynęły z jej oczu.
- Eleno… kochanie…
- To ze szczęścia… Dlatego, że tak długo czekałam na te chwilę i kiedy teraz uświadamiam sobie, że jest prawdziwa, ledwie mogę w nią uwierzyć.
- Ja też nie mogę w to uwierzyć… – uśmiechnął się, starł krwawe ślady z jej policzków i pocałował tak, że Elena była pewna, że nigdy nie zapomni tej chwili.


***
Stwierdziłam, że dopóki mi się nie wyczerpią, to będę wrzucać rozdziały raz na tydzień.
Jako datę powyższych wydarzeń proponuję 26 sierpnia : )

sobota, 21 września 2013

|101|. STEFANO: „Tak bardzo chciał, by choć ten jeden raz było tak, jak sobie wymarzyła, by było wyjątkowo… Idealnie… Właśnie dla Niej.”

Stał nerwowo zaciskając ręce. Denerwował się… bardzo się denerwował. Po raz setny poprawił mankiet czarnej koszuli, kontrastującej z jego bladą skórą. Odchrząknął, w głowie powtarzając kolejny raz jedne z najważniejszy słów w jego życiu. Szybko zerknął na zegarek. Jeszcze kilka minut – pomyślał. Znów nerwowo zacisnął ręce, rozglądając się. Już od dłuższego czasu szukał najodpowiedniejszego miejsca na tę okazję i w końcu znalazł. Niedaleko domu, w którym teraz mieszkał rozciągał się wielki, gęsty las, a kilkadziesiąt metrów w głąb znajdowało się wzniesienie, porośnięte jedynie trawą i drobnymi kwiatami… Jej ulubionymi. Drobne płatki delikatnie łaskotały stopy, muskając je przy każdym powiewie wiatru. Szum drzew dodawał miejscu tajemniczości, podobnie jak wielki głaz, porośnięty od dołu mchem, nieco po lewej stronie od środka polany. Niebo pełne było gwiazd, z pełnią księżyca, leniwie wynurzającego się zza koron drzew. Choć Stefano doskonale widział w ciemności, na kamieniu obok niego leniwie migotał płomień świecy, dając niewielką poświatę na obszar wokół niego. Podobnie oświetlona była ścieżka, prowadząca od niego ku leśnej gęstwinie. Miejsce pełne było czegoś, na co chłopak nie umiał znaleźć odpowiedniego słowa. Nerwowo zerknął na zegarek, poprawił mankiety koszuli i odetchnął głęboko. Nigdy by nie przypuszczał, że nadejdzie tak stresująca chwila w jego życiu. Tak bardzo chciał, by choć ten jeden raz było tak, jak sobie wymarzyła, by było wyjątkowo… Idealnie… Właśnie dla Niej. Odruchowo poprawił niewielki bukiet białych kwiatów, leżący na kamieniu, a kiedy się odwrócił, usłyszał szelest. Wyprostował się nerwowo nabierając powietrza i zacisnął ręce. Nadszedł czas…

niedziela, 15 września 2013

011. Elena

Tak, w koszmarnym nastroju ale "zmusiłam się" do napisania tu czegokolwiek.
Jakiś czas temu (kilka dni po powrocie z wakacji, chyba) wróciłam do najmniej spodziewanej rzeczy, nawet jak dla mnie. Hel pozwolił mi odkryć w sobie Elenę na nowo...
Tak, wiem, że ostatnio umarła... Ale była... jest mi potrzebna. Elena jest moją ucieczką do utopii (a to bardzo ważne w sytuacji, w której się znajduję).
Gdyby ktoś chciał, to mogę wrzucać co jakiś czas rozdział.

poniedziałek, 2 września 2013

010. PoRemoncie

Obiecałam zdjęcia, to są zdjęcia. Nie mam jeszcze szafy (bo nie mam na nią pomysłu) i abażurów do lamp, ale to się w przyszłości zrobi (kiedyś). : )