sobota, 22 lutego 2014

015. Historia życia Marty...

… czyli moja historia. Opowiedziałam ją w piątek grupie niesamowitej młodzieży i padł pomysł, żeby wrzucić ją tutaj… a mnie się spodobał. Więc zapraszam do lektury długiej (i wg mnie czasem nudnej) historii życia Marty.

czwartek, 13 lutego 2014

|109|. ELENA: „Choć dopiero teraz odkrywała co tak naprawdę znaczy kochać…”

Czekać…
Elena zamknęła książkę i odłożyła ją na stolik. Poprawiła ciemną, luźną sukienkę i westchnęła. Zerknęła na drzwi, ze smutkiem w oczach położyła dłonie na, nieco wypukłym, brzuchu i blado uśmiechnęła się z czułością. Znów czekała… Nie było dnia, żeby nie wyglądała, kiedy Stefano wróci. Zawsze otwierał drzwi, odnajdywał ją wzrokiem, uśmiechał się najpiękniejszym uśmiechem jaki widziała i w kilka sekund stał przed nią. Czasem podnosił ją i obracał wokół siebie, mocno przyciskając do swojego ciała… Czasem z niewinnym wzrokiem wyjmował z za pleców kwiaty i wzuwał je jej w dłonie… A czasem mocno przytulał, całował w czoło i patrzył na nią z takim zachwytem, że dziewczyna z zawstydzenia przymykała oczy. Później zazwyczaj siadali na sofie w salonie. Brunetka kładła się, opierając głowę na Jego kolanach, słuchała długich historii o wszystkim co wydarzyło się tego dnia i poddawała nierównemu głaskaniu jej głowy. Czasem zasypiała, gubiąc się pomiędzy cegłą a dachówką. Wtedy Stefano przenosił ją do łóżka, w chłodniejsze dni przykrywał nawet cienkim kocem, kładł się obok niej i patrzył jak śpi. A kiedy wstawała pierwszym co mogła zobaczyć był Jego uśmiech.