sobota, 5 października 2013

|103|. ELENA: „ Chcę jeszcze...”

- Wiesz… nie do końca rozumiem jak to możliwe, ale za każdym razem kiedy tak robisz, zakochuję się w Tobie na nowo – powiedziała brunetka, podchodząc do łóżka.
- Nie rozumiem tego co do mnie mówisz – odpowiedział chłopak ciągnąc ją za rękę – I nie wiem, czy chcę się na tym jakoś specjalnie skupiać.
Nim zdążyła się jakkolwiek odezwać poczuła dotyk na plecach. Odruchowo napięła wszystkie mięśnie rozkoszując się tym przyjemnym uczuciem. W głowie próbowała ułożyć sensowne zdanie, ale po kilku próbach poddała się. To, co robił brunet zbyt bardzo ją dekoncentrowało.
- Stefano – jęknęła przymykając oczy.

Czuła jak Jego palce coraz mocniej naciskają na jej kręgosłup, coś mówił, ale nie mogła skoncentrować się na Jego słowach. A kiedy przejechał paznokciami po jej skórze, przeszedł ją dreszcz. Oddałaby wiele, by ta chwila trwała wiecznie. Dotyk drażnił, irytował, łaskotał ale jednocześnie odprężał, dawał tyle przyjemności, że dziewczyna nie mogła tego ogarnąć. Kilka razy próbowała skupić się na czymkolwiek innym, ale nie potrafiła. Więc z rezygnacją wsłuchiwała się w swój nadzwyczaj głośny oddech i w pełni oddawała rozkoszy.
Po dłuższej chwili chłopak odwrócił ją przodem do siebie i uśmiechnął się. Zimny materiał chłodził rozgrzane ciało. Jednak Elena z błagalną miną powiedziała:
- Chcę jeszcze…
- Później kochanie, dajmy im troszkę odpocząć – zaśmiał się brunet. – Za to, można zrobić wiele równie ciekawych rzeczy – dodał po krótkiej pauzie, wolno sunąc palcem po jej szyi.
Dziewczyna uniosła brwi i uśmiechnęła się lekko. Ten pomysł również jej się podobał. Z westchnieniem opadła na poduszkę i odchyliła głowę lekko w tył. Obserwowała, jak oczy chłopaka ciemnieją a źrenice stają się coraz większe. Ledwo dotykając skóry, przejechała palcem po niewielkich żyłkach, pojawiających się tuż pod oczami. Widziała wysuwające się kły, czuła zaciskające się na jej ramionach dłonie. A kiedy Stefano zaczął powoli pochylać się w jej stronę, przygryzła dolną wargę, patrząc na napinające się mięśnie, z sekundy na sekundę bardziej przylegające do jej ciała. Zerknęła na Jego twarz i utonęła w spojrzeniu tych błękitnych oczu. Poddała się całkowicie. Przymknęła oczy, czując szybki oddech na swojej skórze.
- Jesteś pewna? – zapytał.
Elena teatralnie wywróciła oczami, napięła wszystkie mięśnie i przewróciła chłopaka tak, by teraz to ona górowała nad nim. Patrzyła na tętnicę na Jego szyi, słyszała szumiącą w niej krew. Czuła, jak kły powoli wbijają się w wargi. Wszystko wokół stało się o wiele wyraźniejsze i dokładniejsze, teraz mogła zobaczyć każdy pyłek kurzu wirujący w powietrzu.
- Jak nie Ty, to ja to zrobię – syknęła i szybko pochyliła się by go ugryźć.
Jednak nim zdążyła wbić kły, brunet odwrócił ją wracając do poprzedniej pozycji. Przytrzymał jej dłonie tuż nad głową, splatając jej palce ze swoimi. Zaskoczona zerknęła na Niego.
- Nikt nie powiedział, że pozwolę Ci wypić pierwszej – mruknął nad uchem brunetki.
Poczuła kilka szybkich uderzeń Jego serca i kły wrzynające się w jej delikatną skórę. Wzięła oddech przez zaciśnięte zęby i przeciągle westchnęła. Uczucie było przyjemne… zbyt przyjemne. Drgnęła lekko, przypominając sobie Jego uśmiech i błękit oczu. Kochała go bardziej, niż myślała. Chwilę później Stefano odsunął się od niej. Całe wargi umazane miał krwią, a jedna kropla ściekała mu z kącika ust. Patrzył na nią z wiecznie nienasyconym głodem w oczach. Dziewczyna podniosła się lekko i pocałowała go, rozkoszując się metalicznym posmakiem. Chłopak usiadł, ciągnąc ją za sobą i nie przerywając pocałunku. W końcu oparł czoło o jej ramię, oblizując wargi. Stróżka krwi wypłynęła z rany i powoli sunęła po plecach Eleny. Brunetka drgnęła i wzdychając zanurzyła kły w szyi ukochanego. W kilka sekund, na języku, poczuła krew. Powoli połykała ciecz, rozkoszując się jej smakiem. Uderzyła w nią fala radości, ekscytacji, szczęścia i ogromu miłości. Syta odsunęła się, oblizując ranę.
- Kocham Cię Stefano, wiesz? – powiedziała, opadając na łóżko.
- Wiem. Ja Ciebie też, ukochana.


***
: )

4 komentarze: