Mój wujek, malarz, tak genialnie namalował kolorowe czworokąty na ścianie, że nie chciały w ogóle z niej schodzić (nadal nie wiem, jaka to była farba, ale byle nigdy więcej nie mieć z nią do czynienia).
Na szczęście po dwóch dniach męczarni chociaż to jest gotowe.
Plany na najbliższe dwa dni:
- szlifowanie
- sprzątanie bałaganu
- malowanie (na biało).
Może w końcu uda mi się wrzucić jakieś zdjęcia....
Dobrze, że się jednak udało pozdzierać tę farbę.(:
OdpowiedzUsuńNo. Bardzo : )
Usuń(:
Usuń