Przez
ponad tydzień próbowała dowiedzieć się, co knuł jej mąż. Jednak ten, nie
zdradził się ani słowem, nawet kiedy wychodził nie potrafiła, w całym
mieszkaniu, doszukać się choćby małej wskazówki. Przeszukała cały dom kilka
razy, zajrzała do każdej możliwej szuflady, półki, a nawet na dno szafy i pod
łóżko – żadnych śladów. Nie wiedziała nic, dopóki któregoś dnia chłopak nie
przyszedł do niej z uśmiechem i plikiem kartek. Rozłożył je na stole w jadalni,
gdzie akurat siedziała, co chwila na nią zerkając. Jednak Elena z założonymi
rękami i bladym uśmiechem patrzyła na niego pytająco.
-
No chociaż spójrz – mruknął, siadając naprzeciwko niej.
Dziewczyna
zerknęła na blat i z uniesionymi brwiami popatrzyła na bruneta. Na stole leżały
plany i szkice domu, załatwione formalności, rachunki i wiele innych rzeczy
których nie rozumiała. O co chodziło mu tym razem? Wzięła do ręki projekt,
przyglądając mu się dłuższą chwilę. Budynek nie miał być zbyt duży-
jednopiętrowy, z kuchnią, jadalnią, łazienką, ubikacją, niewielkim salonem i
trzema pokojami.
-
Czy…? – zaczęła, odkładając papier na miejsce i znów zerkając pytająco na
Stefano.
-
Czy to nasz dom? Tak – odpowiedział, z uśmiechem obserwując zaskoczenie pojawiające
się na jej twarzy. – Oboje tęsknimy za pewnym niesamowitym miejscem, które,
niestety, aktualnie jest ruiną. Już dawno temu załatwiłem wiele z tych
formalności – machnął ręką w stronę blatu. – A teraz po prostu dokończyłem
resztę. To była posiadłość Micka, a on zapisał ją mnie i Kayowi, tak, by dom
był podzielony na połowię. Część w której mieszkaliśmy była moja, a ta, w
której mieszkała Tina i Mer – Kaya. W razie śmierci jednego z nas całość miał
otrzymać drugi. Nie wiedziałyście o tym… Baliśmy się, że któraś z was zrobi nam
za to piekło w domu – uśmiechnął się blado widząc pojawiające się w jej oczach
iskry.
-
Chcesz mi powiedzieć, że jest możliwość, żebym na zawsze zamieszkała w miejscu
o którym marzyłam?
-
Zawsze potrafisz ubrać wszystko ładniej w słowa – mruknął, przytakując głową.
Nieco głośniej dodał – Mam nadzieję, że już za kilka miesięcy wszystko będzie
gotowe.
-Kilka
miesiecy?!
-
Ekipa zawodowych wampirów – budowlańców. Ich szef powiedział, że powinni
wyrobić nawet w znacznie krótszym czasie.
Elena
uśmiechnęła się szeroko. Nigdy nie przypuszczałaby, że jedno z jej marzeń może
się spełnić. Stefano, ona i morze, czy można chcieć czegoś więcej? Gwałtownie
wstała, chcąc Go przytulić, jednak w połowie drogi zakręciło jej się w głowie i
w ostatnim momencie oparła się o stolik, powstrzymując upadek. Odetchnęła
głęboko, przymykając oczy i pochyliła głowę. Czuła, jak jej ukochany wstaje i
podchodzi do niej. Niemal mogła sobie wyobrazić jak pochyla się nad nią ze
zmartwionym wyrazem twarzy i pyta…
-
Eleno, co się dzieje?
Z
przeciągłym westchnieniem brunetka popatrzyła na Niego, łagodnie pochyliła się,
wpadając w Jego wyciągnięte ręce i wymamrotała coś, co brzmiało jak „Słabo mi,
ale wszystko w porządku”. Była pewna, że nie do końca jej uwierzył. Stefano
podniósł ją, zaniósł do sypialni i ostrożnie położył na łóżku.
-
Zostań ze mną – szepnęła, obracając się na bok i ciągnąc za sobą Jego rękę.
-
Nigdzie się nie ruszam, skarbie – usłyszała w odpowiedzi.
Kilka
sekund później poczuła, jak kładzie się obok niej. Od razu było bezpieczniej…
Choć miała wrażenie, że myśli nadal jej uciekają, a w głowie ciągle się kręci.
Ale dlaczego? Nie było przecież żadnego racjonalnego powodu… Westchnęła
przeciągle.
-
Już lepiej?
-
Troszeczkę – mruknęła.
W
odpowiedzi dostała buziaka w czoło i najpiękniejszy uśmiech. Po raz kolejny
zakochała się w swoim mężu na nowo. Odwzajemniła uśmiech, tonąc w Jego
błękitnych oczach.
-
Chyba powinnam więcej sypać.
-
Oboje powinniśmy – przytaknął, pochylając się nad nią.
Co tam kilka miesięcy w wampirzym wymiarze czasu.
OdpowiedzUsuń