środa, 6 lipca 2016

33. Odgrzewam stare kotlety.

|007|. ELENA: „Z sercem bijącym w szaleńczym tempie, stanowczymi ruchami znaczyła linię żeber na jego idealnym ciele.”

Stała na korytarzu, czekając na tego, który uratował jej życie. Powoli wątpiła, że w ogóle przyjdzie, ale po dziesięciu minutach spóźnienia, z za zakrętu wyłonił się chłopak.
- Przepraszam, ta… - przełknął ślinę - …nas trochę przetrzymała – usprawiedliwił się, patrząc Elenie
w oczy.
Ich niebieski odcień... Kiedy otrząsnęła się, zaczęła swój, ciężki do zrozumienia, potok słów.
- Chciałam podziękować za uratowanie życia. Choć pewnie i tak bym nie umarła, bo w sumie nie mogę… Ale dziękuję za fatygę i w ogóle. Za Colę, też dziękuję – uśmiechnęła się – I za…

Nie skończyła bo chłopak pochylił się nad nią i, nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, pocałował.  Zdezorientowana, odepchnęła go od siebie. Zdecydowanie za mocno, ponieważ brunet uderzył plecami o przeciwległe drzwi.
- Nie… - znów nie zdążyła dokończyć, bo zalała ją fala błękitu. To było tak błogie uczucie… jednak na chwilę wrócił zdrowy rozsądek – Ale… Ale…
Zamknęła oczy wiedząc, że kiedy ponownie je otworzy, chłopak będzie kilka centymetrów od niej. I znów utonie w jego oczach. Wyciągnęła ręce lekko przed siebie, dotykając ciemnego, szorstkiego materiału koszulki. Stał znacznie bliżej, niż myślała. Otworzyła oczy, blado się uśmiechając. Ochota była zbyt wielka… tylko na co?
Kiedy dotknął jej twarzy nie uwierzyła, że dotyk może być tak delikatny, ostrożny i lekki, jakby musnęło ją skrzydło motyla. Z wielkim wahaniem i ociąganiem znów zbliżył się do jej ust.
- Mogę? – zapytał patrząc jej prosto w oczy… i przecież nie mogła odmówić.
Kiwnęła lekko głową, rozchylając wargi. Błękitowi poddała się całkowicie… Całowali się z pasją, na którą wcześniej żadne z nich sobie nie pozwoliło. Starannie wplątała palce w jego bujne, przydługawe włosy. A chłopak jedną ręką podtrzymywał jej delikatny podbródek, a drugą gładził lekko po plecach, marszcząc powoli cienki materiał. To, co emanowało między nimi coraz bardziej podsycało przyciągający ich do siebie magnez. Choć żadne z nich nie zdawało sobie z tego sprawy.
Elena bardzo lekko przysunęła się do bruneta. Tak bardzo potrzebowała teraz bliskości, odkąd… Odkąd… ale to nie było teraz ważne. Opadła na pobliską ścianę. Po chwili, spuszczając rękę lekko w dół dotknęła klamki i zrobiła krok w tył, do pogrążonej w mroku sali. Chłopak potknął się, ale domknął drzwi jedną nogą, po czym zręcznie przekręcił zapomniany w zamku klucz.
Blade światło znaczyło kontury stolików, krzeseł i innych mebli w pomieszczeniu. Byli sami. W końcu całkowicie sami. Dziewczyna usiadła na pobliskim stoliku i wsłuchując się w ciszę, oddała pieszczocie chłopaka. Po chwili obserwowała, jak jego koszulka opada na jej, zrzuconą niedbale na podłogę. A następnie na kolejne ubrania. Uśmiechnęła się lekko, jakim cudem nic nie było porozrywane na strzępy, rozdarte ani nawet nie podziurawione? Jak to się stało, że była tak delikatna? Ale odpowiedzi nie były ważne. Na pewno nie teraz.
Pod palcami czuła buzującą w żyłach krew. Wystarczyło lekko przechylić głowę, wysunąć kły, musnąć wargami skórę i… ze zdziwieniem stwierdziła, że wcale nie chce tego robić. Nie było jej to potrzebne. Nie chciała. Zdarzyło jej się to pierwszy raz, odkąd została wampirem… półwampirem. Nie miała ochoty na krew. Sama ta myśl, że mogłaby ją pić, wydawała się głupia i dziwna. Zerknęła na jego nagie ciało. Nic. Żadnego uczucia głodu, swędzenia w dziąsłach… Choć było to dziwne i nienaturalne, stwierdziła, że może zastanowi się nad tym później. Przecież teraz było jej tak dobrze…
Całował ją z coraz większą pasją, a ona nadawała każdemu obrotowi języka większą czułość. Jakoby to miała być ostatnia chwila spędzona razem. Z sercem bijącym w szaleńczym tempie, stanowczymi ruchami znaczyła linię żeber na jego idealnym ciele. Rozkoszowała się każdą chwilą… Jakby to już nigdy miało się nie powtórzyć.
Po chwilach największego uniesienia opadli na chłodną podłogę, głośno dysząc. Chłopak znów zniewalał Elenę błękitem swoich oczu. Były piękne… najpilniejsze jaki kiedykolwiek widziała. Po chwili jednak, z żalem, spuściła wzrok. Długą chwilę leżeli wpatrując się w ciemność, a właściwie w plamy na suficie, które w mroku mogła dostrzec tylko Elena.
- To nie tak miało się skończyć… – zauważył brunet.
- Nie tak. Powinno być zupełnie inaczej… Przepraszam.
- I nie będzie się dało o tym zapomnieć…
- Nie… - spojrzała na niego ostatni raz, z wahaniem lekko musnęła jego wargi i odeszła zebrać swoje ubrania z podłogi.

***
Pierwsza część Eleny...
Chyba zbyt lubię tę historię, bo ciągle do niej wracam. Rozdział siódmy - mój ulubiony. Choć nie wiem nawet do końca dlaczego. Znowu wróciłam by tę historię poprawić i uczynić choć odrobinę logiczniejszą, a skończyło się na czytaniu jej z zapartym tchem, zanurzaniu się we wspomnieniach i analizowaniu postaci Eleny, gdzie w niej kończę się ja a zaczyna postać fikcyjna.
Kiedy pisałyśmy z H. tę historię nie miałyśmy pojęcia o opisywanych 90% rzeczy, które wyrabiali bohaterowie (tak, to też redukuję). Teraz, po sześciu czy siedmiu latach wiele się pozmieniało. Niby wiem więcej, a napisać to jest dużo trudniej. A jednak ten rozdział zachwyca mnie dalej tak samo, choć z tym sprzed kilku lat ma już niewiele wspólnego w treści... jedynie opisywaną sytuację.

13 komentarzy:

  1. Przyjdzie odpowiednia chwila, to przeczytam i skomentuję. Na razie dodaję to do listy rzeczy do zrobienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że tak napiszę "utopiłem się w błękicie" (:

      U mnie w sumie w szafce też leży jedna historia, która czeka na "poprawki", jednak chyba już się nie doczeka.

      Ale chociaż wspomnienia masz.

      Usuń
    2. Zastanawiam się, ile osób jest w stanie zrozumieć to wyrażenie. Ja się często "topię w błękicie" jak to czytam : )

      O czym jest ta historia, jeśli można wiedzieć? Bo swego czasu sporo tego było...
      Ja mam jeszcze Dramione, które zaczęłam publikować a nie skończyłam.

      Usuń
    3. W sumie nie wiem. Moje założenie było takie, że odrobinę za dużo było podkreślenia koloru aparatu wzroku głównego bohatera (:

      W sumie słowo "jedna historia" jest tu nie na miejscu - było tego trochę, to fakt. "Jedna" to jest teczka, albo lepiej - pudełko, gdzie to wszystko sobie leży bez ładu i składu.

      Może kiedyś opublikujesz dalej.

      Usuń
  2. Może to nie jest najlepsze miejsce, ale lepszego nie mam.

    WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO NA NOWEJ DRODZE ŻYCIA!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (:
      Wybieracie się może w jakąś podróż poślubną?

      Usuń
    2. Właśnie jesteśmy na Helu : )

      Usuń
    3. W takim razie nie przeszkadzam - miłego wypoczynku (:

      Usuń
  3. Mam pytanko: czy jak będę nadawać paczkę w paczkomacie, to mi się ta etykieta sama wygeneruje czy jak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja drukowałam etykietę w domu. Bo się bałam, że tego z paczkomatu nie ogarnę.

      Usuń
    2. ok, dzięki za informację

      Usuń
  4. UWAGA! Kartka poszła! Mam nadzieję, że dotrze w dobrym stanie (:

    OdpowiedzUsuń