czwartek, 2 października 2014

|110|. ELENA: „…jeszcze na chwilę do nich wrócić…”

Wspominała…
Był wtedy całkiem zwyczajny, nieco chłodny wieczór. Na niebie leniwie sunęły ciężkie, burzowe chmury, ale z ani jednej nie spadał deszcz, za to gdzie niegdzie w bladych promieniach jaśniało jeszcze słońce, wcale nie spieszne ku nadchodzącemu zachodowi. Zazwyczaj jaskrawo czerwone, piękne dachówki tym razem odstraszały purpurowym i brązowym odcieniem, a nad żywo kolorowymi kamienicami majaczyła szarobura mgła, sprawiając, że ściany wydawały się blade i nijakie. Ptaki dawno zniknęły, chowając się przed nieuchronnie zbliżającym się deszczem. Nawet ludzie zrezygnowali z codziennych spacerów i tylko czasem ktoś leniwie wyglądał z za firanki najwyraźniej szukając pierwszych kropel deszczu. W oddali słychać było dzieci z krzykiem wbiegające do wysokiego budynku, najwyraźniej one też bały się nadchodzącej pogody. Całość sprawiała wrażenie pustego, smutnego miejsca, w którym każdy przerażony wyczekiwał w napięciu, obrzucając nienawistnym spojrzeniem każdego, kto ośmielił się wyjść z bezpiecznego, ciepłego domu. Choć na zewnątrz wcale nie było tak zimno.


Elena była jednym z takich intruzów, sprytnie kryjących się na dachu najwyższej kamienicy. Wraz ze swoim towarzyszem rozkoszowała się widokiem sennego miasta.
Usiadła wygodnie obok chłopaka przypatrując mu się kątem oka. Opierał się wygodnie na rękach i patrzył ślepo przed siebie, od czasu do czasu zerkając na złowrogie chmury. Wyglądał jakby intensywnie nad czymś rozmyślał… Choć musiała przyznać, że w ciemnej koszuli, niedbale włożonej do jeszcze ciemniejszych spodni wyglądał powalająco… zwłaszcza, kiedy się uśmiechał. Uwielbiała Jego roześmiane błękitne oczy, wargi ułożone w, jej zdaniem, idealny łuk. Obserwując Go ukradkiem, stwierdziła, że choć to nieprawdopodobne, zakochała się w Nim kolejny raz.
- Nie musisz udawać takiego niewiniątka – usłyszała rozbawiony głos tuż obok siebie.- Przecież zawsze jestem grzeczna, nie rozumiem o co Ci chodzi – odpowiedziała ironicznie.Zaśmiała się cicho, ściskając rękę chłopaka. Raczej nie była grzeczna, choć aktualnie na taką wyglądała. Starannie splecione włosy w długi warkocz, czarny, przydługawy sweter, ciemne spodnie i równo zasznurowane buty z drobnymi kokardkami. Ze spuszczonym wzrokiem nikt nie przypuszczałby, że bardziej niż ‘grzeczną’ jest ‘grzeszną’ dziewczynką. Wpół przymknięte powieki skrywały oczy, pełne niebezpiecznych iskier, lekko rozchylone wargi nie były oznaką zachwytu, a jedynie maskowały przyspieszony oddech. W głowie nie było niewinnych myśli o nadchodzącym deszczu, a prawdziwa burza niestosownych, niebezpiecznych myśli. Nawet niewinnie wyglądający sweter nie krył zwyczajnej bluzki, za to był tam idealnie opinający ciało, dopasowany, czarny gorset… Jedynym co mogło ją jakkolwiek zdradzić były palce, zaciskające się w pięści.
- Nawet nie mów, że nie masz ochoty.
- Nie powiedziałam, że nie mam. Przecież nie będę kłamać – odmruknęła, oblizując wargi. Po chwili namysłu dodała – Jedynym celem udawania przy Tobie, byłaby zabawa. Tego zwyczajnie nie mogę sobie odmówić.
- Więc co stoi na przeszkodzie? – zapytał chłopak, wpatrując się w niebo.
Przez chwilę szukała w głowie jakiegokolwiek argumentu, broniąc się przed własnymi myślami. Miał rację, On zbyt często miał rację… i co gorsza, zbyt doskonale ja znał, wiedział, jak bardzo chciała nie tylko zabawy ale i więcej. W jaki sposób miała się przed Nim bronić? Był od niej silniejszy, szybszy, sprawniejszy, znacznie bardziej zdecydowany i wiedziała, że wystarczy jedno słowo… może kilka… a w sumie ułamek sekundy, kiedy będzie mogła utonąć w błękicie Jego oczu i całkowicie zatraci kontakt z rzeczywistością. Rozważnie dobierając słowa odpowiedziała:- Mimo wszystko, wolę najpierw zabawę. Bez niej nie ma tyle... przyjemności… i frajdy.- Zgadzam się z Tobą – odpowiedział jej towarzysz, zaskakując Elenę swoją wypowiedzią.
Siedzieli w ciszy, poddając się ogólnemu niecierpliwemu czekaniu na pierwsze krople deszczu, jedynie co raz to mocniej ściskając się za ręce. Tylko na co tak wyczekiwali w tym zniecierpliwieniu? Po szybie powoli spływała kolejna kropla, Elena leniwie znaczyła palcem jej drogę, otrząsając się ze wspomnień. Przymknęła oczy, chcąc jeszcze na chwilę do nich wrócić. W końcu czekanie na powrót Stefano dłużyło się niemożliwie.

10 komentarzy:

  1. O, ciąg dalszy - przeczytam, jak będzie chwilka (jakbym długo nie mógł się zebrać, to mi przypomnij; uznajmy, że "długo znaczy" do końca tygodnia)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze tak czasami coś spokojnego przeczytać w tym pędzącym wszędzie świecie. (:

    P.S. Co do tekstu, to jedyne do czego bym się przyczepił to zaimki osobowe pisane wielką literą - moim zdaniem to dużą się pisze tylko w listach, a w zwykłych wypowiedziach między bohaterami nie jest to konieczne. I w pierwszym akapicie przed wyrażeniem "w którym" dałbym przecinek.

    OdpowiedzUsuń
  3. : )

    No tak... z przyzwyczajenia je już piszę wielką literą, a potem mi się nie chce tego poprawiać.
    Już stawiam przecinek : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (:

      Rozumiem - mi też się nigdy nie chce poprawiać (niby dużo roboty nie ma, ale zawsze się znajdzie coś ważniejszego).

      Usuń
    2. PRZEPRASZAM... Zapomniałem o Twoich urodzinach!
      Tak więc spóźnione ale szczere: żeby Zło nie czaiło się obok i nigdy nie wracało.

      Usuń
    3. ojej, dziękuję : )
      To tylko 18 dni poślizgu, nic takiego. A życzenia piękne, jeszcze raz dziękuję za nie. Niesamowite : )

      Usuń
    4. Proszę bardzo.
      Najśmieszniejsze jest to, że przypomniałem sobie o nich jakoś po północy i potem nie mogłem zasnąć.
      (: Czasem się i twórcze życzenia umie stworzyć.

      Usuń
    5. : )
      Ah, taka jestem ważna... ;p (tylko żartuję)
      bardzo... twórcze i trafne : )

      Usuń